Strona główna / PARKI I INNE OGRODY / Narodowy Park Kinabalu, Borneo
 

Narodowy Park Kinabalu, Borneo

'
       Góra Kinabalu - wspaniała, majestatyczna i tajemnicza. Jedyna tak wyrastająca ponad otoczenie na ogromnej powierzchni Borneo i dalekich terenów wokół - od Himalajów aż po Nową Gwineę.
Miejsce niezwykłe, święte - dla miejscowych plemion budzących się i zasypiających z widokiem na Kinabalu  - pełne wierzeń, magii, osnute wieloma legendami. Kiedyś chowali swych zmarłych w ogromnych dzbanach, zawsze twarzą zwróconą do Kinabalu, by ci bez wahania podążali w kierunku raju. Jej skały i otaczająca przyroda pełne są dusz tych, którzy odeszli, dlatego nie należy nic stamtąd zabierać. Nawet małego kamyczka. I trzeba to wierzenie, do dziś obecne wśród miejscowej ludności, po prostu uszanować.
Nazwa tej góry w języku Kadazandusun, jednego z tubylczych plemion – Aki Nabalu – oznacza „czczone miejsce zmarłych”. Zgodnie z ich wierzeniami mech rosnący wśród  nagich skał szczytu dostarcza pożywienia mieszkającym tam duszom ich przodków.
'

obraz01.jpg

'
      Jest też inna, ciekawa i romantyczna legenda wyjaśniająca tajemniczą nazwę góry - Kinabalu. Ma ona również pochodzić z języka plemienia Kadazandusun i oznaczać Cina Balu, czyli „okno na Chiny” – słowo Cina czytane „czina” z czasem zaczęto wymawiać „kina” i oznacza ono Chiny, zaś Balu to okno.
Według opowieści, ustnie przekazywanej od pokoleń, dawno temu na Borneo przypłynął chiński książę w poszukiwaniu wielkiej perły, strzeżonej przez krwiożerczego smoka na szczycie widocznej z daleka góry. Udało mu się pokonać smoka i zdobyć upragnioną perłę.
W czasie trwania tej niebezpiecznej wyprawy, we wsi nieopodal góry, książę poznał i obdarzył uczuciem miejscową kobietę z plemienia Kadazandusun. Za zgodą plemienia poślubił ją. Dochował się również potomstwa.
Lata płynęły, a książę coraz bardziej tęsknił za rodzinnymi stronami. Postanowił popłynąć do Chin i odwiedzić swoich rodziców – Cesarza i Cesarzową. Obiecał jednak żonie, że wkrótce po nią wróci i zabierze wraz z ich dziećmi do Chin. Stało się jednak inaczej – choć w kraju został radośnie przywitany i przyjęty przez rodziców, to Cesarz i Cesarzowa nie chcieli słyszeć o kobiecie z dalekiej wyspy. Co gorsza, oznajmili synowi, że jego obowiązkiem jest ożenić się z księżniczką z sąsiedniego królestwa. W Chinach decyzja rodziców jest niepodważalna, a w tym przypadku była to również wola cesarska, książę musiał się więc jej poddać.
Tymczasem kobieta pozostawiona na Borneo była coraz bardziej niespokojna. Oczekiwała powrotu swego męża ze złamanym sercem, a że wieś była oddalona od wybrzeża, co dzień o świcie wspinała się na szczyt góry i wypatrywała statku płynącego od strony Chin. Wracała dopiero wieczorem, aby zająć się dziećmi. Tam, na szczycie, wypłakiwała swe żale oraz tęsknotę za ukochanym. Swą lojalnością wobec męża wzruszyła Ducha góry, który obserwował ją całymi latami. Gdy zachorowała i zmarła na zimnym szczycie z podziwu dla niej Duch zamienił ją w kamień, by jej przeobrażona, granitowa twarz spoglądała już zawsze w stronę Morza Południowochińskiego w oczekiwaniu na powrót ukochanego męża. Miejscowa ludność, aby upamiętnić tę kobietę, nazwała górę - Kinabalu. Dla nich ta majestatyczna góra jest symbolem wiecznej miłości i wierności oddanej żony.
Jest też podanie mówiące, że nazwę Góry Kinabalu wywodzącą się także od słów Cina Balu można inaczej tłumaczyć - jako „chińska wdowa”. Odnosi się ona do historii tej samej kobiety, pozostawionej na wyspie przez chińskiego księcia, który już nigdy do niej nie powrócił.

      Góra Kinabalu (4095,2 m n.p.m.) leży na wyspie Borneo we wschodniej Malezji, w stanie Sabah. Jej skalisty szczyt, często otulony mgłą i kłębiącymi się chmurami, zawładnął nie tylko duszami mieszkańców wyspy, ale też podbił serca odkrywców, a dziś czaruje rzesze turystów odwiedzających Borneo - przyciąga jak magnes. O tym jak bardzo jest ważna dla rdzennej ludności Sabah niech świadczy fakt, że w 1964 roku przemianowano stolicę tego regionu – Jesselton na Kota Kinabalu, czyli po prostu Miasto Kinabalu.

obraz02.jpg
Granitowa korona Kinabalu.
obraz03.jpg
Szczyt często spowijają chmury.

      Kinabalu jest jedną z najmłodszych gór na świecie, o niewulkanicznym pochodzeniu. Ocenia się, że jej podstawa powstała około 35 mln lat temu, zaś granitowy rdzeń, który przebił sfałdowane warstwy piaskowca i łupków, liczy sobie mniej więcej 10 mln lat. W geologicznej skali czasu jest zatem formacją bardzo młodą, która ponadto dalej „rośnie” - w wyniku wypiętrzania szczyt corocznie podnosi się o około 5mm.
Góra wraz z roztaczającym się wokół Narodowym Parkiem Kinabalu charakteryzuje się szerokim spektrum warunków środowiskowych, wpływających na rodzaj roślinności – od stosunkowo nisko leżącej tropikalnej flory gorącego i wilgotnego klimatu równikowego, poprzez położony nieco wyżej pierwotny las deszczowy (powyżej 1200m n.p.m.), następnie las górski (od 2200-3300m n.p.m.) - są to głównie dęby i rododendrony ze wzrastającym udziałem drzew szpilkowych - następnie tolerującą chłód roślinność subalpejską (około 3300m n.p.m.) aż do porośniętych roślinami zielnymi (np. jaskrami, świetlikami, pięciornikami, goryczkami) i kępami traw połaci graniczących z nagimi skałami.

     Na unikalność i ogromną różnorodność flory i fauny mają wpływ nie tylko różne strefy klimatyczne – z jakimi spotkamy się idąc od podnóża aż do szczytu Kinabalu - ale również obfite deszcze i budowa geologiczna góry: przemieszane warstwy piaskowca i łupków, zwieńczone granitową koroną. Rodzaj skał przekłada się bezpośrednio na strukturę gleby i jej odczyn, które wpływają na charakter i zróżnicowanie gatunkowe roślinności, a ta z kolei na bogactwo organizmów zwierzęcych.
Można się spotkać z żartobliwym stwierdzeniem, że Góra Kinabalu to jedyne takie miejsce na świecie, gdzie śniadanie można zjeść w gorącej i parnej dżungli, lunch w orzeźwiającym lesie górskim, a kolację na zimnej podgórskiej łące. Tak szybkie tempo podążania w górę może być jednak zabójcze dla zdrowia, więc osoby wspinające się na szczyt zwykle realizują swoją marszrutę w ciągu dwóch dni, z noclegiem mniej więcej w połowie drogi; czasem na właściwą aklimatyzację potrzebne są nawet trzy dni.

obraz04.jpg
Wyprawa na szczyt w ofercie miejscowej agencji turystycznej.

      Przyroda Borneo to jeden ze starszych, równocześnie najmniej zmienionych pod wpływem działalności człowieka, ekosystemów na świecie. Bogactwo fauny i flory Góry Kinabalu oraz przyległych terenów jest tak ogromne, że w 1964 roku obszar ten został objęty ochroną i na powierzchni 754km² powstał jeden z pierwszych malezyjskich parków -  Narodowy Park Kinabalu (Kinabalu National Park lub w jęz. malajskim - Taman Negara Kinabalu). W grudniu 2000 roku obszar ten został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

      W lasach Kinabalu występuje około 5000 gatunków roślin kwiatowych, a oprócz nich liczne mchy, paprocie i grzyby. Najniżej położony obszar obfituje w wiele dziko rosnących drzew owocowych, takich jak mango (Mangifera indica), figowce, rambutan (Nephelium lappaceum), jackfruit (Artocarpus heterophyllus), drzewo mawang (Mangifera pajang) - wydające owoce smakujące podobnie jak mango - oraz drzewa rodzące owoce słynne z nieprzyjemnego zapachu: durian (Durio zibethinus) i spotykane tylko na Borneo drzewo tarap (Artocarpus odoratissimus). Z tego powodu w miejscach publicznych – hotelach, w restauracjach, sklepach, a nawet w samochodach są tabliczki zakazujące ich jedzenia.

obraz10.jpg

Zapytałam zatem przewodnika, dlaczego w ogóle są spożywane owoce durian? Okazuje się, że bardzo się je ceni, bo po zjedzeniu podwyższają temperaturę ciała i ludzie, przyzwyczajeni do gorącego klimatu, mogą udawać się w wyżej położone, chłodniejsze rejony bez przykrego uczucia marznięcia (np. myśliwi, robotnicy pozyskujący drzewo). Łatwiej też przetrwać zdarzające się czasem chłodne noce. Konsumpcji owoców nie wolno jednak łączyć z alkoholem, bo w niektórych przypadkach skutek może być nawet śmiertelny!

      Flora Borneo jest przebogata - na terenie samego tylko Parku, czyli na bardzo małym fragmencie powierzchni Ziemi, rośnie ponad 600 gatunków paproci, podczas gdy na całym kontynencie afrykańskim jest ich „zaledwie” pięćset. Na różnych wysokościach zboczy Góry Kinabalu można spotkać 1200 gatunków storczyków: od miniatur po egzemplarze o 2-metrowych przyrostach. Wśród nich najbardziej znane jest Paphiopedilum rothschildianum – endemiczna orchidea tak cenna pod względem handlowym i pożądana przez kolekcjonerów, że została okrzyknięta „złotem Kinabalu”.
W Parku rośnie także 10 niespotykanych nigdzie indziej gatunków dzbaneczników - roślin owadożernych z rodzaju Nepenthes - w tym największy na świecie Nepenthes rajah o dzbankach mieszczących nawet 3,5l płynu!
Miejscowa ludność nazywa te niezwykłe rośliny „małpimi kubkami”.

W regionie Sabah chyba najłatwiej, w stosunku do innych obszarów występowania, spotkać pasożytnicze raflezje, rzadkie i przedziwne rośliny, których jedynymi widocznymi organami są okazałe kwiaty - w Parku Kinabalu można znaleźć dwa endemiczne gatunki: Rafflesia keithii i Rafflesia pricei.
Więcej informacji o rodzaju Rafflesia:

rm-7m.jpgRafflesia - największy kwiat na świecie

      Park zwiedzałam w listopadzie, w czasie pory deszczowej, dlatego widziałam niewiele kwitnących storczyków, a te, które kwitły, rosły wysoko na drzewach lub w miejscach oddalonych od ścieżek i nie można było do nich podejść. Podziwiałam więc głównie bujne, zielone otoczenie.

'
      Wizytę w rejonie Góry Kinabalu trudno uznać za pełną i satysfakcjonującą bez wypadu do gorących źródeł Poring Hot Springs. Miejsce to jest oddalone około 40 km od północnej części Parku Kinabalu - położone jest na niższej wysokości i mocno różni się charakterem roślinności od samego Parku. Poring to słowo pochodzące z języka miejscowego plemienia Kadazandusun i oznacza bambus, którego liczne gatunki rosną w tym rejonie.

obraz54.jpg obraz55.jpg

Malajska ludność tłumnie korzysta z kąpieli w bogatych w siarczany wodach mineralnych, lecząc rany i bóle mięśniowe oraz poprawiając ogólną odporność organizmu. Jednak ze względów higienicznych przewodnicy raczej odradzają turystom korzystanie z kąpieli w niedużych, płytkich basenach wypełnionych gorącą wodą – tak więc po zrobieniu zdjęć szybko przeszliśmy obok, podążając do dużo większej atrakcji, jaką jest spacer w koronach drzew – Canopy Walkway. Tego po prostu nie wolno pominąć!

obraz61.jpg

Bezpieczne, choć uginające się pod nogami kładki z poręczami, wiodą od drzewa do drzewa mniej więcej w połowie ich wysokości. Pnie drzew są starannie zabezpieczone przed uszkodzeniem - stalowe liny oddzielają od kory kawałki grubych drewnianych desek.  Cała trasa mierzy prawie 160m, a w najwyższym punkcie żądnych wrażeń „ podniebnych spacerowiczów” dzieli od gruntu ponad 41 metrów!

Wrażenie jest nieprawdopodobne, bo, poruszając się przecież na takiej wysokości, koronę drzew w dalszym ciągu widzimy bardzo wysoko nad nami, zaś podchodząc do pnia nie jesteśmy w stanie otoczyć go rozłożonymi ramionami! Ba, nawet konary są trudne do objęcia! Mijany wcześniej, bystry i dość szeroki strumień płynący u podstaw drzew, postrzegamy jako nikłą strużkę wody sączącą się w dole - z trudem widoczną między niżej położonymi konarami drzew.
Drzewa menggaris (Koompassia excelsa), zwane Królami Lasu, są naprawdę olbrzymie!
Dla porównania poniższe zdjęcia, zrobione jeszcze z poziomu gruntu.

obraz67.jpg
obraz68.jpg
obraz69.jpg

Poruszając się od drzewa do drzewa po nieco chwiejnych kładkach w pewnym momencie spostrzegamy, że przestrzeń otwiera się. Spoglądamy wówczas na dolinę otoczoną wzgórzami, gęsto porośniętymi tropikalnym lasem tak samo wysokich drzew; osoby cierpiące na lęk wysokości mogą się w tym miejscu poczuć niepewnie.

obraz70.jpg

No cóż, w odróżnieniu od mojego męża nie mam lęku wysokości, wiec mogłam swobodnie przechylać się przez poręcze, aby zrobić zdjęcia, ale też miałam trudne chwile, kiedy naprawdę poczułam się niepewnie, a nawet się bałam… było to podczas spotkania z półdziką samicą orangutana o sympatycznym imieniu Jackie.
Zwykle przebywa ona w lasach na stokach Kinabalu, ale czasem z ciekawości schodzi niżej, bliżej siedzib ludzkich. Jeśli miejscowy przewodnik, np. z pobliskiej wsi, ją zna, to raczej nie ma problemu ze zrobieniem zdjęć podkarmianego przez niego zwierzęcia. Jednak nie wolno samemu do niej podchodzić, bo... jak to określają miejscowi... miewa „humory”. Zajęta jednakże robieniem zdjęć storczyków słuchałam „jednym uchem”, po czym pobiegłam w stronę Jackie, aby zrobić jej zdjęcie. Była bliżej niż myślałam, bo zaledwie około 12 metrów ode mnie. I byłyśmy zupełnie same! Przewodnicy i mąż zajęci byli formalnościami.
Jackie, o pięknym czekoladowo-brązowym futrze, zrywała jakieś owoce i jadła - nagle popatrzyła na mnie nieufnie, po czym odwróciła się i wolno oddaliła. Nie mogłam opanować trzęsących się rąk (stąd kiepskie zdjęcia), bo bardzo wyraźnie odczułam, że jestem w zdecydowanie niewłaściwym miejscu! Powoli się wycofałam, a potem, w bardziej szczegółowej rozmowie, dowiedziałam się, że orangutany są sześciokrotnie silniejsze od ludzi, a przy złym humorze Jackie potrafi bardzo poturbować oraz pogryźć nieostrożnego turystę.

Na zakończenie chciałabym przedstawić osoby, którym jestem bardzo wdzięczna. Oto nasi wspaniali przewodnicy: snujący ciekawe opowieści Hirzan z narodowym kwiatem Malezji - czerwonym hibiskusem - oraz Andy, cierpliwie czekający i pilnujący mnie, abym w ferworze robienia zdjęć nie zagubiła się gdzieś po drodze.

obraz75.jpg obraz76.jpg

Podziękowania składam również Miss Liunie - przedstawicielowi miejscowej agencji turystycznej i równocześnie "duchowi opiekuńczemu" prawie wszystkich naszych wycieczek na Borneo.