Home / PARKI I INNE OGRODY / Irysowy zawrót głowy. Z wizytą u państwa Nosków
 

Irysowy zawrót głowy. Z wizytą u państwa Nosków

24.05.2014

      Było piękne, upalne, majowe popołudnie, gdy zmierzałam do Przeworska, zaproszenie na oglądanie kwitnących kosaćców czekało wszak od zeszłego roku. Latem 2013 roku miałam przyjemność gościć w moim ogrodzie czwórkę zapalonych ogrodników, a teraz jechałam zobaczyć jeden z ich ogrodów. Niecierpliwie zatem wyglądałam wspaniałego widowiska, jakim jest kwitnienie, znanej mi do tej pory tylko z opowiadań, kolekcji irysów pana Stanisława Noska.
'

obraz01.jpg

'
      Jest on znaną postacią w świecie miłośników tych roślin, którzy popularnie nazywają siebie „irysiarzami”. Choć irysami interesuje się się już prawie 20 lat, rozwój hobby długo był ograniczany przez prowadzenie gospodarstwa rolnego. Jednakże od 10 lat swój czas całkowicie poświęcił amatorskiej uprawie roślin ozdobnych i pasja tworzenia nowych odmian irysów nabrała rumieńców. Pan Stanisław współpracuje także z bolestraszyckim Arboretum w tworzeniu narodowej kolekcji irysów bezbródkowych (wodnych). Jest członkiem towarzystwa MEIS (Middle-European Iris Society) i, podobnie jak inni europejscy hodowcy irysów, zgłasza i rejestruje stworzone przez siebie nowe odmiany w AIS (American Iris Society). To zapalony hodowca, kolekcjoner i wielki miłośnik roślin, który mógłby o nich mówić godzinami. A jest czego posłuchać!
      Zatem po telefonie i informacji, że szczyt kwitnienia irysów bródkowych będzie w ciągu zaledwie kilku następnych dni, trzeba się było śpieszyć; prognozy zapowiadały deszcz, a nawet gwałtowne burze i ulewy. Niestety, irysy mają tak delikatne kwiaty, że po obfitych opadach po prostu nie ma co oglądać. W takim przypadku konieczne byłoby oczekiwanie na rozwinięcie się następnych pąków. Kilometry drogi uciekały więc nam spod kół, a ja myślami byłam już przy kolorowych kwiatach.

     Gospodarz wraz z małżonką powitali nas przed domem. Moją uwagę zwróciły pięknie utrzymane i zadbane stare, jeszcze drewniane, budynki gospodarcze. Otoczone były bukszpanowymi kulami, strzelistymi iglakami i rabatą obwiedzioną morzem szafirowych dzwonków. Obok stały przemyślnie ustawione kratki i pergola, po których wspinały się pnącza. Wszystko podkreślał równiutko przycięty, zielony trawnik.

Środek podwórka zajmował nieduży, ale bardzo dopieszczony ogródek skalny. Rosło w nim sporo prawdziwych perełek.

      Potem wraz z panią Danutą i panem Stanisławem przeszliśmy do dalszej części ogrodu, mijając po drodze dwa dorodne, kwitnące krzewy lilaka Josiki (Syringa josikaea), zwanego także bzem lub lilakiem węgierskim. Wydzielały one mocny i bardzo piękny zapach, rozchodzący się na sporą odległość.

obraz13.jpg
obraz14.jpg

      Za budynkiem ukazał się nam prawdziwy botaniczny busz, oddający w pełni zamiłowanie właścicieli do kolekcjonowania roślin - wszelakich rodzajów. Zadziwiała ilość zgromadzonych odmian i gatunków. Czego tam nie było! Niesamowite mikołajki, całe połacie porośnięte tak trudną w uprawie goryczką, masa roślin skalnych, opuncja z pąkami zapowiadającymi rychłe kwitnienie, rozmaite odmiany czosnków, liczne funkie o barwnych liściach, piękne piwonie, różnorodne iglaki, a każda z roślin inna i każda niezwykła.

obraz15.jpg

      Wyjątkową ozdobę stanowiła bujnie ukwiecona róża 'Maigold', której dół podjadła „nieco zaprzyjaźniona” sarenka. Bez strachu podchodzi ona bardzo blisko zabudowań. Gospodarz wyjaśnił, że teren ogrodu nie jest ogrodzony i dzikie zwierzęta mają do niego swobodny dostęp, wielkiej szkody jednak nie czynią.

obraz16.jpg

      Pan Stanisław ciekawie opowiadał o mijanych roślinach, wskazywał te rzadko spotykane i umiejętnie stopniował napięcie, prowadząc najpierw do drobnych, uroczych irysów syberyjskich z mini szkółką bylin rozmnażanych w doniczkach.  Pomimo dyskretnego rozglądania się, kolekcji irysów bródkowych nie było widać! Aż nagle ją zobaczyłam - długie kwatery pełne wysmukłych, ukwieconych łodyg. W wielu kolorach, z falbanami płatków, przy rozsnuwającym się wokół zapachu. Co to było za zjawisko i jaka przyjemność oglądania!

obraz27.jpg
obraz28.jpg

Przy tej obfitości różnorodnych kwiatów trudno się było jednakże skupić, bo każdy następny kosaciec wydawał się piękniejszy. Pan Stanisław ze znawstwem podawał nazwy odmian - sypał nimi jak z rękawa, choć było ich przecież tak wiele!

Moją uwagę zwrócił irys o wyjątkowo zakończonej bródce, oraz nazwie przywodzącej na myśl symbol miasta Brukseli, czyli słynnego chłopca sikającego do fontanny. Oto śliczny irys 'Manneken Pis' i jego długa bródka:

obraz49.jpg
obraz50.jpg

      Wspaniały wygląd 40-arowego ogrodu okupiony jest ciężką pracą trojga osób – pani Danuty, pana Stanisława oraz jego siostry, z upodobaniem koszącej trawę. Rozciąga się on na różnych poziomach – idzie się to w dół, to pod górkę, a w jednym miejscu trzeba się nawet wspiąć po stromych schodkach.
Prowadzą one do, jak to określiła pani Danusia, „dzieci” pana Stanisława. Ten zaś śmieje się i mówi, że takich irysów nie ma na całym świecie i że nie ma ich nikt inny.

obraz51.jpg

Jest to prawdą, ponieważ sam krzyżował wybrane odmiany, zbierał nasiona i wysiewał. Potem troskliwie opiekował się młodymi siewkami, nosząc dla nich wodę w wiadrach, by po trzech, czterech latach zobaczyć nowe, stworzone przez siebie, kwiaty. Właśnie dlatego są niepowtarzalne, gdyż bez względu na liczbę krzyżowań wybranych odmian, powstałe hybrydy mają zawsze unikalny genotyp.
Grządki z nowymi irysami pokazują, że pan Stanisław dopracował się wielu ciekawych krzyżówek. Jest wśród nich również taki o wyjątkowo zakończonej bródce. Hmm, zastanawiam się tylko, jaką nazwę dla niego wybierze?

obraz57.jpg
obraz58.jpg

Pokazując kolejne kwiaty, opowiadał o ich kształcie, kolorze, liczbie oraz odpowiednim układzie na mocnej łodydze. Wskazywał również te mniej udane, czyli z przeznaczeniem na tzw. kompost. A one wszystkie były takie piękne!
Myślę, że nie potrafiłabym dokonać selekcji i wyrzucić choćby części z nich. Po powrocie do domu i obejrzeniu mojego skromnego zbioru irysów (bo po takich widokach trudno mówić o kolekcji) doszłam do wniosku, że te odrzucone przez pana Stanisława w moim ogrodzie stanowiłyby jedną z atrakcyjniejszych partii.

      Oto kosaćce podarowane mi przez państwa Nosków podczas wizyty w 2013 roku - z pięciu odmian rozkwitły cztery:

Na kwitnienie ostatniego irysa przyszło mi poczekać do następnego sezonu i wiosną 2015 roku zobaczyłam kwiaty o których tyle opowiadał mi pan Stanisław.

obraz58a.jpg

Zgodnie z opisem darczyńcy kwiaty odmiany 'Dusky Challenger' mają srebrzysty połysk w słońcu - są naprawdę wyjątkowej urody.

obraz58b.jpg

Wszystkie podarowane irysy pięknie zdobią mój ogród i są przemiłą pamiątką!