Strona główna / STORCZYKI / Obiektywem i piórem Ani Kamińskiej
 

Brazylia

'
Wylądowaliśmy w Fortalezie - stolica regionu Ceara. Nasz hotel Oasis Atlantico znajdował się przy głównej promenadzie miasta - Beira Mar. Z okien pokoju widać było ocean, plażę, życie miasta - wszystko na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło przejść ulicę.
W Fortalezie jedliśmy wyłącznie ryby i owoce morza. Rybacy przynoszą je do restauracji prosto z wody.



Rybak na plaży



Handel na plaży, ryby prosto z oceanu



Żangady - łódki rybackie, Fortaleza

Region Ceara znany jest z produkcji przepysznych owoców - mango, papaja, seriguela, kokosy, melony, arbuzy, żako. Orzeszków nerkowców. Koronek i plantacji trzciny cukrowej. Z trzciny cukrowej wyrabia się tu nie tylko cukier - brązowy, w taflach. Ale też wódkę cachaca - polubiłam z niej przepyszny drink!

Przepis na drink Caipirinia

50 ml wódki z trzciny cukrowej cachaca / do kupienia w sklepach Alkohole świata/
1 limonka / mała zielona cytrynka/
2 łyżeczki brązowego cukru
lód

Umytą limonkę pokroić na kawałki i wrzucić do szklanki, dodać cukier, wódkę, wsypać lód (do 3/4 wysokości szklanki). Dobrze wymieszać. Pić przez słomkę.
Najlepiej smakuje na plaży!
'



Mango

obraz05.jpg

Drzewo żako - owoce

obraz06.jpg

Koronczarka, rejon Ceara

obraz07.jpg

Woły na plantacji trzciny

obraz08.jpg

Wyciskanie soku z trzciny

obraz09.jpg

Wyrób cukru trzcinowego

Ceara to przepiękne plaże, kolorowe kaniony, góry.
Pogody nie należy chwalić, bo jest stała - wieczorem 26,28 stopni, w ciągu dnia do 35, chociaż w czasie naszego pobytu zaczęła się pora deszczowa . Ale to nie oznacza ani deszczu, ani braku słońca!!!
W górach Baturite spotykamy klasztor jezuitów - przepięknie położony, z ogrodem na dziedzińcu, z hotelem dla chętnych wędrowców. Trafiamy na nabożeństwo- zaczyna się radosną pieśnią, przy akompaniamencie amatorskiego zespołu. Przypomina raczej zabawę, niż mszę! Ale aż chce się tam być!
Mnisi wyrabiają przepyszną konfiturę z mango, miody i ziołowe mikstury.


Cattleya w klasztorze jezuitów

obraz11.jpg

Ogród jezuitów, góry Baturite

obraz12.jpg

Ogród jezuitów

Mieszkamy też w bajkowym miejscu - wsi Jericoacoara. Jest położona wśród wędrujących wydm, z najpiękniejszą plażą świata. Nasz hotel łączy się z plażą. Posiłki jadamy przy stolikach nad samym oceanem. Wieczorem oglądamy niesamowite zachody słońca. Rankiem pędzimy na ogromną wydmę, żeby słońce przywitać.


Jericoacoara - najpiękniejsza plaża świata.


Wędrujące wydmy

obraz15.jpg

Pedra Furada, dziurawa skała

W Beberibe pływamy w lagunach, opalamy się nad oceanem i jeździmy wzdłuż wybrzeża samochodzikami bungy - z napędem na cztery koła!

'
Plaża Baberibe
'
Pobyt w Moro Brancho - kolorowe kaniony, ocean. Popularne są tu obrazy malowane, a raczej usypywane z kolorowego piasku, w szklanych naczyniach. Misterna robota, i aż wierzyć się nie chce, że to tylko piasek.


Malowanie z piasku

obraz18.jpg

Kolorowe kaniony na Moro Brancho

obraz19.jpg

Ja - Moro Brancho

obraz20.jpg

Kolorowy kanion i ocean

Wszędzie spotykamy miłych mieszkańców - potomków Indian, Portugalczyków i niewolników z Afryki. Nie widzimy nikogo, kto się złości, nie uśmiecha, narzeka i się spieszy!!!
Wieczorami słyszymy dźwięki samby i śpiewy.
I nagle postanawiamy lecieć do Amazonii. Wprawdzie nie mamy szczepienia p/malarii, ale dostajemy zapewnienie, że o tej porze roku komary nie są tak aktywne, a poza tym idąc do dżungli i tak musimy ubrać się 'po zęby'.
Zupełnie inaczej jest w lesie atlantyckim - to pas lasów rosnących wzdłuż wybrzeża Atlantyku, tam tego zagrożenia nie ma.


Las atlantycki

obraz22.jpg

Kwiaty w lesie

obraz23.jpg

Wodospad w lesie

Lądujemy więc w Belem , zwanym bramą Amazonki. To eleganckie miasto porównywane z Marsylią. Port, z którego eksportuje się egzotyczne gatunki drewna, orzechy, jutę, owoce. Oglądamy starówkę, pełną małych , wąskich uliczek, zabudowanych zabytkowymi domami.
Potem przemieszczamy się do Manaus - bazy wypadowej w dorzecza Amazonki. Pierwszy dzień poświęcamy na miasto. Oglądamy gównie - Mercado Municipial - bazar, gdzie można kupić wszystko - egzotyczne owoce, rękodzieło, magiczne zioła i dzielnicę portową, gdzie można spotkać mieszkańców odległych dopływów Amazonki, zaopatrujących się tutaj we wszelkie artykuły. Ale też sprzedających rzemiosło indiańskie, ryby rzeczne i guaranę.
Guarana to preparat energetyczny z rośliny o tej samej nazwie. Jej pobudzające działanie poznałam już w stanie Ceara - można ją kupić wszędzie w postaci napoju, a wypita rano stawia na nogi na cały dzień. Tutaj jest szczególnie pomocna, bo będziemy stawać wcześnie i późno kłaść się spać.

Najpierw mieszkamy 20km za miastem w hotelu i miejscu niezwykle atrakcyjnym na Praia da Ponta Negra, bo zaraz tutaj płynie Rio Negro - stąd wyruszamy na wycieczkę w górę rzeki.
Potem jesteśmy w Lago Salvador - nocujemy nad jeziorem i idziemy stąd w dżunglę, płyniemy motorówką w górę leśnego strumienia, gdzie nocą z latarkami szukamy aligatorów.
Na jednej z małych wysp oglądamy plantacje mangowców i zbieranie kauczuku.


Plantacja mango

obraz25.jpg

Kwitnący mangowiec

Następnie docieramy do hotelu w puszczy - pełno tu przepięknych ptaków, widzimy kajmany. Rzecz jasna pierwszy raz w życiu widzę własnym okiem kolibry! Te przepiękne i pracowite ptaszki uwijają się przy spotkanych kwiatach, żeby jak najwięcej napić się ich nektaru. Są tak ruchliwe, że nie sposób je sfotografować. Kolibry są tutaj kolorowe i zupełnie czarne.
Wreszcie wyruszamy w gąszcz, zobaczymy orchidee i cała krasę puszczy. Nasz przewodnik jest oczywiście Indianinem - uśmiechnięty od ucha do ucha mówi, jak mamy się ubrać, co robić, słuchać tylko Jego, i najważniejsze - stawiać stopy na Jego śladach!!!



Brazylijska dżungla

obraz27.jpg

Na skraju dżungli

Puszcza jest nieprawdopodobnie fascynującym miejscem. Jest tam tak wilgotno i parno, że nie ma czym oddychać. Mój biedny Mąż jest zlany potem, ma nogi jak z waty, i ciężko mu iść.
Ja czuję się szczęśliwa, bo bogactwo roślin rzuca mnie na kolana. Wszędzie rosną bromelie, tillandsie, sporo gniazd termitów. No i spotykamy orchidee!!! - głownie cattleyowate, przyczepione do cienkich gałązek korzeniami, ale tak lekko, że trudno uwierzyć, że one tam rosną ! Na jakiejś ścieżce przed moimi oczami zwisa gałązka, a na niej dwa Ornitocephalusy.
Niestety, o tej porze nie spotykamy kwitnących storczyków. Jestem jedyną miłośniczką tych roślin w naszej grupie i chciałabym zostać w tym lesie!!!




Storczyk na drzewie

obraz29.jpg

Epifity

obraz30.jpg

Epifity

obraz31.jpg

Liany, nie ma przejścia

Kiedy wracamy do hotelu dostaję wysypki - całe prawie ciało pokrywa się czerwonymi krostkami, swędzącymi tak, że nie sposób wytrzymać. Ugurugu - przewodnik, śmieje się ze mnie ! Musiałam dotknąć jakąś roślinę. Piję wapno w ogromnej ilości i jest trochę lepiej.

Czas leci tak szybko, że nie pamiętamy, że już jutro wylot do Polski! A jesteśmy nieźle zmęczeni, Amazonia dała nam w kość. Niewyspana wsiadam do samolotu, chociaż chcę tu jeszcze bardzo zostać...
'
'