Strona główna / OGRÓD / Rabaty różane
 

Rabaty różane


Róże, od zawsze obecne w literaturze pięknej i malarstwie, uwodzą kolorami i zapachem, zadziwiają różnorodnością ukształtowania i wielkości kwiatów oraz obfitością kwitnienia. Mają w sobie szlachetne piękno. '

roze.jpg

Czy może być ogród bez róż?
Pewnie tak, jednak warto je posadzić, bo przy ogromnej ilości odmian można znaleźć dla nich miejsce nawet w najmniejszym ogrodzie, jak również na balkonie lub niedużym patio, gdzie mogą rosnąć w donicach.
Jeśli sadzimy je w gruncie, trzeba dobrze wybrać stanowisko.
Chociaż rośliny te pochodzą z różnych stron świata, na ogół rosną w podobnym otoczeniu. Są to otwarte przestrzenie, gdzie wierzchnia warstwa ziemi szybko przesycha, a korzenie w poszukiwaniu wody i składników odżywczych sięgają w głębsze jej warstwy.
Miejsce zatem przede wszystkim powinno być słoneczne.
Róże kochają słońce; na stanowiskach z kilkoma (5-8) godzinami słońca dziennie rosną i kwitną najbujniej. Oczywiście są takie odmiany, które wymagają bardzo dużo słońca, jak i te tolerujące częściowe zacienienie. Jednak żadne róże nie będą dobrze rosły i kwitły w głębokim cieniu.
Bardzo ważny jest ruch powietrza, aby pędy i liście szybko obsychały po deszczach lub podlewaniu. Gdy inne rośliny, blisko położone budynki lub masywne konstrukcje hamują przewiew, róże marnieją, a nawet giną w wyniku infekcji grzybowych i innych chorób. Osłabione rośliny są też bardziej atakowane przez różnego rodzaju szkodniki.
Wybrane stanowisko powinno więc być przewiewne.
Róże najlepiej rosną w ziemi gliniasto-piaszczystej o lekko kwaśnym odczynie. Doskonale rozwijają się w żyznej glebie lessowej. Jednak nie wszyscy mogą zapewnić takie warunki tym eleganckim krzewom. Rośliny te tolerują również gleby piaszczyste, o ile są dobrze nawodnione i odpowiednio nawiezione. Ziemie piaszczyste są przepuszczalne, a to w przypadku korzeni róż jest bardzo ważne. Zaś dodatek kompostu, przefermentowanego obornika i gliny znacznie poprawia strukturę takich gleb i ich zasobność w składniki pokarmowe.
Róże najlepiej sadzić na jesieni, gdy ziemia jest ogrzana i rośliny zdążą jeszcze wytworzyć nowe korzenie, które pozwalają dobrze przetrwać zimę i właściwie „usadowić” krzewy w gruncie. Oczywiście w ciągu całego sezonu wegetacyjnego można sadzić kwitnące rośliny kupowane w doniczkach, ja jednak zdecydowanie wolę nabywać róże z odsłoniętymi korzeniami. Widzę wtedy wielkość systemu korzeniowego, czy jest dobrze rozgałęziony i czy korzenie nie są splątane.
Przed przystąpieniem do sadzenia należy korzenie zanurzyć w wodzie i moczyć przez około 3 do 4 godzin. W przypadku krzewów odwodnionych, co widać po lekko zmarszczonej skórce na młodszych pędach, można pozostawić w wodzie przez 12 godzin. Przy wiosennym sadzeniu czas moczenia należy zwiększyć nawet do 24 godzin. W tym czasie należy odpowiednio przygotować miejsce. Powinno być starannie odchwaszczone i głęboko przekopane.
W moim ogrodzie ziemia jest piaszczysto-ilasta o lekko kwaśnym odczynie. Wiosną szybko się nagrzewa, a jej wierzchnia warstwa szybko przesycha. Jednak dla wymagających dużo pokarmu róż jest zbyt uboga, dlatego już podczas ich sadzenia staram się im przygotować odpowiednio zasobny start.
Poszczególne etapy sadzenia róż pokażę na rabacie z różami angielskimi, którą w skrócie nazywam "angielką".

obraz01.jpg

W zależności od sadzonej odmiany, jej siły i typu wzrostu oraz szerokości przyszłego krzewu, należy określić odstępy między roślinami. W tym przypadku ustaliłam odległość 70cm, gdyż krzewy będą stosunkowo słabo cięte, tak aby uzyskały pokrój przypominający krzaczaste róże parkowe.
Następnie wykopałam niewielkie dołki, a ziemię usunęłam.


obraz02.jpg

Puste miejsca wypełniłam dobrze przerobionym kompostem, dodałam trochę ziemi gliniastej i starannie wymieszałam. Jeszcze raz wykopałam obszerny dół o średnicy i głębokości około 50-60cm, a na jego dnie uformowałam niewielki kopczyk.


obraz03.jpg

Potem wyjęłam róże z wody i przycięłam korzenie do długości około 20-25cm.


obraz04.jpg

Następnie umieściłam różę na kopczyku, starannie rozkładając korzenie na boki, tak aby się nie krzyżowały, nie były zawinięte i przede wszystkim nie były splątane.


obraz05.jpg

Według mnie to jeden z najważniejszych warunków dobrego sadzenia. Korzenie bowiem rosną w głąb oraz szeroko na boki, dobrze sadowiąc roślinę, zaś wybijające czasem od podkładki dzikie pędy łatwo odkopać i wyciąć od samej podstawy, tak aby już nie wyrastały ponownie. Nie trzeba ich wtedy szukać pomiędzy skręconymi i splątanymi korzeniami. Dzikich pędów w żadnym razie nie należy jedynie ucinać poniżej powierzchni ziemi, gdyż wtedy na pozostawionej długości wypuszczają liczne korzenie i silnie się rozgałęziają. Mogą wtedy łatwo zdominować wyżej okulizowaną szlachetną odmianę.
Pojawia się więc pytanie jak głęboko należy posadzić różę. Otóż miejsce szczepienia powinno znajdować się od 3-5cm poniżej powierzchni ziemi.
Aby krzew posadzić na właściwej głębokości stosuję pewną metodę. Trzymając roślinę w ręce w taki sposób, aby miejsce okulizacji (zgrubienie u podstawy pędów) było na poziomie gruntu, obsypuję korzenie przygotowaną wcześniej ziemią wymieszaną z kompostem.
'

obraz06.jpg

'
Dół wypełniam do poziomu gruntu.


obraz06a.jpg

Następnie mocno ugniatam ziemię wokół krzewu. Wówczas zrost wbije się nieco niżej w glebę i znajdzie w idealnej pozycji.
'

obraz06b.jpg

'
W powstałą wokół krzewu misę wlewam wodę i czekam aż wsiąknie. Przy okazji można sprawdzić czy zrost jest na właściwej głębokości - poniższe zdjęcie pokazuje, że będzie on zagłębiony około 4cm.
'

obraz06c.jpg

'
Na koniec obsypuję świeżo posadzoną różę na wysokość około 20cm, formując kopczyk.
Do obsypywania używam wyłącznie ziemi i kompostu, nie stosuję obornika, nawet gdy jest przekompostowany, gdyż świeżo posadzone róże mogą wówczas ulegać infekcjom grzybowym. Obornik (zwykle granulowany) daję dopiero wiosną następnego roku. Sadząc róże jesienią nie wykonuję żadnego przycinania pędów, tę czynność również pozostawiam do wiosny.
Oto jesienny widok posadzonych i kopczykowanych krzewów.


obraz07.jpg

Po wiosennym rozgarnięciu kopczyków i przycięciu pędów.


obraz08.jpg

Oraz widok rabaty w pierwszym sezonie wegetacyjnym po posadzeniu róż, gdy krzewy wydały młode, zdrowo rosnące gałęzie.


obraz09.jpg

I pierwsze kwitnienie, jeszcze niezbyt bujne, bo krzewy były nieduże, ale jaką przyniosło satysfakcję!


obraz10.jpg

Rabata po trzech latach od posadzenia róż:

obraz10a.jpg

W moim ogrodzie róże posadziłam w wielu miejscach, jednak tylko dwie rabaty mogę określić jako różane. Oprócz rabaty z różami angielskimi jest druga półkolista rabata róż wielkokwiatowych. Otacza ona podjazd i podzielona jest na dwie połowy będące lustrzanym odbiciem posadzonych odmian i kolorów.


obraz11.jpg

Krzewy mają w tym miejscu przez cały dzień słońce oraz dość duży ruch powietrza. Posadzone są w odległości 50cm od siebie, po trzy sztuki jednej odmiany. W przypadku róż wielkokwiatowych, bardzo wrażliwych na choroby grzybowe, podstawy krzewów dość szybko ogałacają się z liści i niezbyt ładnie wyglądają, posadziłam więc obok pas lawendy. Jej delikatne kwiaty i szaro-niebieskie liście ładnie się komponują z dużymi kolorowymi kwiatami róż i zasłaniają bezlistne doły krzewów. Bliskie sąsiedztwo lawendy jest bardzo korzystne, gdyż dodatkowo zmniejsza ilość mszyc, tak chętnie atakujących różane krzewy.


Pielęgnacja róż

W ogrodzie mam kilka typów róż – wielkokwiatowe, rabatowe (wielokwiatowe), angielskie, miniaturowe, pnące, parkowe i okrywowe. Poza różnicami w cięciu, wszystkie wymagają jednakowej pielęgnacji.
Wiosną należy rozgarnąć kopczyki - usuwam je dość wcześnie (w marcu), ponieważ lekka ziemia szybko się ogrzewa i z oczek wybijają młode, kruche pędy, które łatwo wyłamać przy późniejszym rozgarnianiu ziemi. Poza tym w rejonie Polski, gdzie mieszkam, wiosna przychodzi dużo wcześniej niż na pozostałych terenach. Ponieważ jednak zdarzają się dość mocne, późniejsze przymrozki, rozgarniam ziemię stopniowo, w dwóch etapach.
Następnie robię wiosenne cięcie, usuwając pędy chore, słabe, krzyżujące się lub rosnące do środka krzewów.
Ogólna zasada jest taka, aby wiosenne przycinanie róż wykonywać tuż przed pierwszym koszeniem trawnika (rozkwitają wtedy forsycje).
U róż wielkokwiatowych, rabatowych i miniaturowych pozostawiam 3-5 mocnych, zdrowych łodyg, które skracam tak, aby każdy z pędów miał do pięciu oczek. Tnę dobrze naostrzonym sekatorem, lekko skośnie niecały centymetr nad ostatnim, skierowanym na zewnątrz oczkiem. Skos powinien być ustawiony przeciwnie do nabrzmiewającego oczka, tak aby spływająca woda nie moczyła młodej, rosnącej gałązki.
Czasem, po ostrej i długiej zimie, trzeba bardzo mocno przyciąć przemarznięte łodygi róż wielkokwiatowych czy rabatowych. Tak drastyczne cięcie nie wpływa jednak ujemnie na późniejsze kwitnienie, gdyż szybko wypuszczają nowe, mocne pędy o pięknych, dużych kwiatach.

obraz12.jpg


Róże parkowe tnę bardzo oszczędnie, usuwając tylko przemarznięte, chore lub nazbyt wyrośnięte, szpecące ogólny wygląd gałęzie, nadając uporządkowaną formę, przypominającą fontannę. Podobnie traktuję mocno rosnące róże angielskie, nadając im kształt niedużych krzewów.
Różnym odmianom róż pnących wycinam tylko chore, przemarznięte pędy oraz zbyt długie, przewieszające się gałęzie, wychodzące poza miejsce przeznaczone dla danego krzewu. Dla zdrowego wzrostu usuwam również część zbyt gęsto ułożonych gałęzi. Zazwyczaj jednak ciecie jest słabe. Pozostawione gałęzie rozpinam i mocuję w jak najbardziej poziomej pozycji. Płynące wolniej soki lepiej wówczas odżywiają liczne boczne odgałęzienia, na których odbywa się kwitnienie.
Różom okrywowym oprócz wycięcia chorych, słabych i przemarzniętych pędów skracam wszystkie pozostałe do długości ok. 60cm, tak aby wyrastające w ciągu sezonu gałęzie tworzyły nisko rozłożoną poduchę. Ten typ róż można pozostawić bez cięcia, a długie, kładące się pędy szybko pokryją powierzchnię ziemi. Jednak nie mogę im zapewnić tak dużo miejsca, aby rozrastały się swobodnie. Skracanie pędów pozwala mi cieszyć się ich licznymi, drobnymi kwiatkami, a równocześnie ogranicza wielkość roślin.

Oprócz cięcia wiosennego, w ciągu całego sezonu na bieżąco ogławiam przekwitające pojedyncze kwiaty róż

obraz13.jpg

oraz usuwam górne partie gałęzi, gdy przekwitną całe bukiety kwiatów na różach rabatowych i angielskich (tzw. letnie cięcie krzewów).


obraz14.jpg

Oto róża angielska 'Graham Thomas' przed usunięciem pojedynczych przekwitających kwiatów (obraz z lewej strony) oraz po ogłowieniu.

obraz15.jpg obraz16.jpg

Oraz przekwitające róże wielkokwiatowe przed przycięciem pędów


obraz17.jpg

i po cięciu.

obraz18.jpg
obraz19.jpg

Aby z niżej położonych oczek wybiły mocne zdrowe pędy z nowymi pąkami, przycinam skośnie gałęzie niecały centymetr nad tym liściem, licząc od góry, który ma pięć drobnych listków. Oczywiście oczko powinno być skierowane na zewnątrz krzewu, a skośne cięcie wykonane w kierunku przeciwnym do położenia liścia ze śpiącym oczkiem. Nowe pędy wyrastają wówczas około dwa tygodnie później, ale są dużo okazalsze.

obraz20.jpg obraz21.jpg

Aby nieco przyśpieszyć ich wybijanie, można uciąć końcowy liść, a wówczas soki popłyną wprost do ostatniego oczka i wkrótce pojawi się nowa gałązka z pąkami. 

obraz21a.jpg

Róże posadzone na właściwym stanowisku, dobrze nawożone i nawadniane są dość odporne na choroby grzybowe. Jednak trudno ich całkowicie uniknąć i opryski różnymi chemicznymi środkami grzybobójczymi są zwykle konieczne. Do oprysków można też stosować preparaty uodparniające oraz na bazie substancji biologicznie czynnych. Przy pryskaniu róż należy szczególną uwagę zwrócić na zroszenie dolnej strony liści, tam gdzie zarodniki grzybów mogą przetrwać i ponownie rozprzestrzenić chorobę na całą roślinę.
Z powodu ogólnie znanej wrażliwości róż na choroby grzybowe, dobrze jest wybierać odmiany bardziej odporne i zasilać krzewy nawozami naturalnymi - kompostem i obornikiem. Unikam używania sztucznych nawozów do róż, bo krzewy po ich zastosowaniu rosną szybko i wysoko, jednak wybujałe pędy są kruche, łatwo wyłamujące się na wietrze oraz bardziej podatne na choroby grzybowe. Naturalne nawożenie powoduje, że róże są niższe, bardziej „krzepkie” i dużo zdrowsze.
Aby choroby grzybowe nie rozprzestrzeniały się, w ciągu całego sezonu należy wygrabiać opadłe, rozkładające się liście. Pracę tę znacznie ułatwia użycie dmuchawy do liści. Silny strumień powietrza wydmuchuje liście spod krzewów na trawnik, skąd łatwo je zgrabić i usunąć. Najlepiej jest takie liście spalić, w żadnym wypadku nie wolno ich kompostować!

Przy pojawieniu się różnego typu szkodników, również należy wykonywać stosowne opryski. Dobrze jest używać preparatów na bazie substancji naturalnych, ale wówczas trzeba pryskać bardzo często i systematycznie podczas całego sezonu wegetacyjnego. Można też użyć dostępnych na rynku insektycydów (kontaktowych i systemicznych o przedłużonym okresie działania) lub w niektórych przypadkach ręcznie usuwać zaatakowane fragmenty np. zwinięte liście z jajami i larwami nimułki różanej (Blennocampa phyllocolpa).

Na jesieni podstawę każdej starszej róży (miejsce okulizacji) obsypuję ziemią zmieszaną z kompostem (lub obornikiem), formując kopczyk o wysokości 20-25cm. Aby nie odsłaniać korzeni zwykle stosuję ziemię przyniesioną z innej części ogrodu. Zabezpieczam w ten sposób wszystkie róże, także parkowe. Kopczykowanie wykonuję dopiero po pierwszych większych przymrozkach (-5°C), gdy w ich wyniku lekko zamarza powierzchnia ziemi, a róże są bardziej zahartowane. Przycinam lekko tylko zbyt duże krzewy, tak aby łatwiej można było wykonać pracę związaną z kopczykowaniem.
Potem wrażliwe na mróz odmiany okrywam gałęziami iglaków, trzcinowymi matami lub słomianymi chochołami.
Więcej informacji na ten temat można znaleźć w poniższym artykule:

rm-7m.jpgZimowa ochrona róż
'

*   *   *

Na zakończenie pokażę jeszcze pewną ciekawostkę. W przypadku róż czasem używamy określenia - sport danej odmiany. Powstaje on w wyniku spontanicznej zmiany genetycznej, czyli mutacji. Zwykle różni się od rośliny matecznej głównie barwą kwiatów. W 2009 roku na nieznanej mi z nazwy, starej odmianie róży pnącej o drobnych różowych kwiatkach (najprawdopodobniej Rosa 'Excelsa'), pojawiło się odgałęzienie z kwiatami takiego samego kształtu i wielkości, ale zupełnie innej barwy.

obraz22.jpg   obraz23.jpg
   Podstawowy, różowy kolor kwiatów.
    Kwiaty powstałe w wyniku mutacji.

Roślina mateczna pochodzi z sadzonkowania, więc i w tym przypadku sporządziłam sadzonki. Ładnie się ukorzeniły, ale nie przetrwały ostrej zimy. Było mi ich bardzo szkoda, bo nowe, inne kwiaty były wyjątkowej urody. Jednak w 2010r. na różowo kwitnącej roślinie matecznej pozostał fragment inaczej kwitnącego sportu i róża ponownie zakwitła dwoma kolorami kwiatów.
'

obraz24.jpg


Tym razem dołożyłam wszelkich starań, aby sadzonkowanie powiodło się i w 2013 roku młody, rozrośnięty krzew pokrył się kobiercem drobnych kwiatów.

obraz25.jpg

Co ciekawe, na niektórych gałązkach widać rewersję do różowo kwitnącej formy wyjściowej - można nawet określić, że teraz posiadam dwie odmiany na jednym krzewie. To miła niespodzianka!

obraz25a.jpg
obraz25b.jpg

.

rm-7m.jpgzapraszam do obejrzenia fotogalerii róż