Strona główna / ROK W OGRODZIE / Artykuły
 

Zimowa ochrona róż

       Nasz kraj leży w strefie umiarkowanego klimatu kontynentalnego, tzw. przejściowego, co oznacza, że nad Polską ścierają się wilgotne masy powietrza znad Atlantyku z tymi znad wschodniej części kontynentu europejskiego. Lata są więc słoneczne i upalne, a zimy mroźne, z dość dużymi opadami śniegu. Bardzo wyraźnie zaznaczają się wszystkie cztery pory roku. Ogrodnicy widzą to najlepiej – jakże inaczej w każdej z nich wygląda ogród!
Wszystkie rośliny muszą sobie radzić w tych zmiennych warunkach, dostosować się do nich.  Również „królowe naszych ogrodów”, czyli róże. I choć są dość odpornymi krzewami to, jako, że nie pochodzą z naszego klimatu, wymagają ochrony przed zimowymi mrozami i wiosennymi przymrozkami.

obraz01a.jpg

      Aby dobrze przygotować róże do niesprzyjających warunków, pierwsze czynności wykonuje się już z końcem lata. Są one tak samo ważne, jak późniejsze kopcowanie i okrywanie krzewów. Do sierpnia należy zatem zdecydowanie zakończyć zasilanie nawozami bogatymi w związki azotu. Przedłużanie takiego dokarmiania powoduje, że róże nie kończą prawidłowo sezonu wegetacyjnego i nowe, delikatne pędy mogą przemarzać zimą. Ponieważ jestem zwolennikiem nawożenia naturalnego, kończę wtedy podlewanie stymulującą wzrost gnojówką z pokrzyw i zaprzestaję stosowania granulowanego obornika. W następstwie tego krzewy różane wolniej rosną, odmiany powtarzające kwitnienie nadal jednak pięknie kwitną.
      Potem, we wrześniu, dobrze jest dać pod krzewy pierwszą dawkę nawozu jesiennego – zawierającego dużo fosforu i potasu. Drugą taką dawkę podaję w październiku. Nawóz tego typu zwiększa odporność roślin na niskie temperatury, przyśpieszając drewnienie pędów.  Pod każdą różę wysypuję więc około 1-2 łyżek granulatu, dokładnie mieszam z wierzchnią warstwą ziemi i, jeśli nie ma deszczu, obficie podlewam konewką. Często zamiast sztucznego, jesiennego nawożenia każdą różę zasilam porcją kompostu, ponadto zakopuję obok korzeni skórkę od banana (lub połowę przejrzałego owocu, gdyż skórka i miąższ zawierają dużo potasu oraz magnezu).
Gdy jesień jest już w pełni, należy zaprzestać usuwania przekwitłych kwiatów, pozwolić różom nawet na zawiązanie owoców, gdyż pozwala im to przygotować się do zimowego snu. Przycinanie osypujących się kwiatostanów w październiku stymuluje krzewy do ciągłego wydawania nowych pędów i dalszego kwitnienia, co stanowi duży i zupełnie niepotrzebny wydatek energetyczny.

    W naszym kraju w różnym terminie pojawiają się pierwsze przymrozki – najwcześniej na północnym wschodzie, zaś najpóźniej na południowym zachodzie. Gdy przez kilka kolejnych nocy temperatura spada poniżej zera, pora zająć się przygotowaniem różanych krzewów do nadchodzącej zimy. Tutaj trzeba pewnego wyczucia, nie wolno bowiem okryć róż zbyt wcześnie - grozi im wtedy przegrzanie - ani też zbyt późno - bo jednak mogą przemarznąć pędy.
Wskazane jest, by róże przeszły kilka kolejnych nocy, a nawet dni, z lekkim mrozem, co pozwoli im dobrze się zahartować. Zwykle też pod wpływem niskich temperatur opada większość liści. Dokładnie usuwam je z ziemi przy użyciu ogrodowego odkurzacza lub zbieram ręcznie, a następnie palę, gdyż często są zaatakowane przez różnego rodzaju choroby grzybowe; mogą też na nich zimować szkodniki.
Liście zielone i mocno trzymające się pędów można zostawić na gałęziach, bo stanowią dobrą ochronę dla śpiących oczek, z których w następnym roku wyrosną pędy kwiatowe.

obraz02.jpg
obraz03.jpg

Jeśli jednak na liściach są oznaki choroby, np. czarnej plamistości, trzeba je usunąć. Przed zimą nie należy robić niepotrzebnych ran, więc zamiast odrywać trochę „na siłę”, odcinam liście sekatorem.

obraz04.jpg
obraz05.jpg

      Następnie, delikatnie wiążę każdy z krzewów i nieco przycinam górną cześć gałęzi, tak, by móc dostać się do jego podstawy. W zależności od pogody tę pracę zwykle wykonuję z końcem października lub w pierwszej połowie listopada.

obraz06.jpg

      Gdy ziemia wokół krzewów jest już oczyszczona z opadłych liści, można zacząć kopcowanie. 20-centymetrowej wysokości kopczyk chroni podstawy pędów i miejsce okulizacji przed przemarzaniem. W naszym klimacie takie kopczyki powinny dostać praktycznie wszystkie róże wielkokwiatowe, rabatowe, parkowe i pnące. Pominąć można jedynie bardzo mrozoodporne róże kanadyjskie, dzikie i ich mieszańce, odmiany róży pomarszczonej (Rosa rugosa) oraz niektóre róże historyczne i okrywowe.

     Do obsypania krzewów można użyć zwykłej ziemi ogrodowej (może być przemieszana z przefermentowanym obornikiem), kompostu lub kory. Na pewno nie należy używać w tym celu czystego torfu i podłoży sporządzonych na jego bazie, bo zbyt chłoną wodę i po zamarznięciu ziębią, a nie chronią podstawę krzewów.
Gdy róże rosną gęsto, np. rabatowe, podłoże do obsypania przynoszę z innej części ogrodu.

obraz07.jpg

W przypadku rzadko posadzonych róż angielskich zagarniam ziemię spomiędzy krzewów.

obraz08.jpg

Róże na rabatach, w otoczeniu bylin, dostają najczęściej kopce z kory, ponieważ można ją wiosną po prostu rozgarnąć lub łatwo usunąć. Zimą, gdy jest mocny mróz, pędy rabatówek można dodatkowo przykryć gałęziami iglaków.

obraz09.jpg

      W dalszym etapie decyduję o wysokości, do jakiej muszę okryć krzewy. Najpierw zajmuję się różami pnącymi. Wybieram dzień z dodatnią temperaturą, aby łodygi nie były zbyt sztywne. Długie pędy ostrożnie zdejmuję z pergoli i z wyczuciem, by nie połamać gałęzi, przyginam do ziemi. By się nie podniosły, pomagam sobie przyciskając je uciętymi konarami drzew, a nawet polanami drewna do kominka. Następnie okrywam starannie jodłowym, sosnowym lub świerkowym stroiszem, często również obciętymi gałęziami tui.

obraz10.jpg

obraz11.jpg

obraz12.jpg

Część róż pnących pozostaje jednak na ozdobnych kratkach oraz ogrodzeniowej siatce. Te w całości zabezpieczam matami słomianymi, trzcinowymi lub wiklinowymi – w zależności od ich odporności na mróz i wiatr.

Z mojego doświadczenia wynika, że agrowłóknina nie jest dobrym materiałem do zimowego okrywania róż! Może się przydać jedynie w niektórych, trudno dostępnych miejscach lub jako interwencyjna osłona w przypadku późnowiosennych przymrozków.

Matami lub chochołami okrywam także róże rozpięte na metalowych obeliskach.

obraz13.jpg
obraz14.jpg
obraz15.jpg

      Potem zajmuję się różami parkowymi i angielskimi – te rosnące w głębi różanych rabat mocuję do wbitych, drewnianych kołków i owijam trzcinowymi matami lub grubymi, słomianymi chochołami (również zależy to od wrażliwości krzewu na mróz/wiatr). Dbam, by im nie przemarzły pędy, ponieważ w przyszłym sezonie będą stanowiły najwyższe piętro różanki.

obraz16.jpg

Ponadto na wszystkich rabatach stosuję następującą zasadę - im bliżej jestem brzegów rabaty, tym niższych osłon używam; w ten sposób już na jesieni wstępnie określam przyszłoroczną wysokość róż. Niektórym różom owijam tylko dolną część krzewu – świetnie sprawdzają się tu gałęzie iglaków. Odmiany zasadzone tuż przy trawniku chronione są jedynie kopczykami.

obraz17.jpg

      Specjalną uwagę poświęcam róży piennej, zwanej też sztamową. Już na początku została odpowiednio posadzona, czyli tak, by jej koronę można było przygiąć i przymocować w konkretnym miejscu - pomiędzy krzewami a pnączem, na rabacie przed domem. Trafia ona na stałe, zimowe miejsce - nie rosną tam ani byliny ani kwiaty cebulowe.

Jeśli chodzi o zimową ochronę krzewów zaszczepionych wysoko na podkładkach to, w moich warunkach, zdecydowanie nie sprawdziło się osłanianie korony u róży pozostawionej w pionowej pozycji. Wcześniej po posadzeniu róży sztamowej, zwykle przez kilka pierwszych lat, krzew przyginałam i obsypywałam jego koronę, bo pień był elastyczny i giętki. Potem, gdy róża już się rozrosła i wydawała odporniejsza, dokładnie osłaniałam całość, nie odwiązując od podpory. Jednak pomimo starannego owinięcia miejsca szczepienia i zrobienia tzw. „cukierka” (materiał z juty dookoła korony i wypełnienie wnętrza suchymi liśćmi lub gałęziami iglaków), dwukrotnie zdarzyło mi się stracić kilkuletnie egzemplarze, w tym piękną odmianę 'Papageno'.
Dlatego ta metoda nie wydaje mi się właściwą. Ponadto, z ogólnie dostępnych informacji wynika, że nawet stare róże sztamowe, jeśli są corocznie przyginane, zachowują wystarczającą giętkość pnia.

Zatem w pierwszej kolejności odczepiam różę od podtrzymującego palika, lekko naginam, a następnie otaczam jej pień piankową osłonką (przeciętą wzdłuż izolacją termiczną do rur c.o.) i starannie owijam sznurkiem.

obraz18.jpg

Potem przycinam dość mocno koronę i usuwam wszystkie liście.

obraz19.jpg

Przyginam mocniej i mocuję do ziemi przygotowanym wcześniej metalowym hakiem o długich końcówkach. Pod drucianą pętlę daję kilka drobnych gałęzi iglaków; chronią one pędy róży przed mechanicznymi uszkodzeniami.

obraz20.jpg
obraz21.jpg

Aby dobrze przymocować, zwykle wbijam dodatkowy pałąk.

obraz22.jpg

Przygiętą koronę obsypuję sporą ilością kompostu – kopczyk powinien być wysoki. U starszej róży o mocnym pniu można dodatkowo obciążyć koronę i położyć na kopczyku np. szczapę drewna.

obraz23.jpg
obraz24.jpg

Pracę kończę okrywając całość gałęziami iglaków. Pomimo, że pień róży sztamowej to wytrzymała i odporna podkładka, robię jednak niewielki kopczyk u jego podstawy.

obraz25.jpg
obraz26.jpg

Wszystkie moje róże są już przygotowane do zimy i z pewnością dobrze sobie poradzą!
'

*   *   *

      Przyznam, że zimowa ochrona moich ulubionych róż wymaga ode mnie sporo wysiłku. Niestety, ostry klimat południowo-wschodniej Polski niejako wymusza taki sposób zabezpieczenia. W rejonach o łagodniejszej zimowej aurze wystarczą jedynie kopczyki osłaniające podstawy krzewów, a i te nie wszyscy robią, np. przy zachodniej granicy naszego kraju. Jest to jednak zawsze pewne ryzyko, bowiem bez żadnej ochrony różane krzewy mogą przemarznąć i wypaść.
Dlatego, według mnie, decydując się na założenie różanki warto się trochę poświęcić i dobrze okryć rośliny. Wówczas, nawet, gdy zima jest bardzo ciężka i trudna dla róż, po wiosennym zdjęciu okryw (najpierw usuwam chochoły i maty, a po pewnym czasie kopczyki) ukażą się piękne, żywe pędy.

obraz27.jpg

Jeszcze tylko odpowiednie cięcie, zasilenie i można oczekiwać takiego widoku.

obraz28.jpg

 

rm-7m.jpgzapraszam do obejrzenia fotogalerii róż