|
Wczesna wiosna to okres, w którym po zimie porządkujemy ogród. Usuwa się wówczas martwe pędy bylin czy suche źdźbła traw ozdobnych, skraca delikatne gałązki wrzosów oraz przycina i formuje iglaki, a także nadaje kształt koronom krzewów liściastych, m.in. różnym odmianom hortensji bukietowej.
Te piękne krzewy ozdobne stały się bardzo popularne, gdyż są mrozoodporne, niewymagające i, co najważniejsze, każdego roku niezawodnie kwitną. Wynika to z ich bardzo korzystnej w naszym klimacie cechy – hortensje bukietowe tworzą kwiatostany na pędach jednorocznych. Wiosną można zatem formować je bez obaw.
Cięcie i formowanie krzewów
Najpierw ścina się suche, zeszłoroczne kwiatostany - zdobiły krzew przez całą zimę, ale już pora się ich pozbyć. Potem należy usunąć suche i uszkodzone pędy, jak również te idące do środka krzewu i nadmiernie zagęszczające koronę. Konieczne jest także przycięcie zbyt długich gałęzi. Pozostałą część korony, w zależności od tego, jak chcemy ukształtować krzew, tniemy silniej lub słabo:
Rozmnażanie przez sadzonkowanie pędów zdrewniałych
Po zabiegu wiosennego cięcia pozostaje zwykle dużo zdrewniałych gałązek, które mogą posłużyć do samodzielnego rozmnażania hortensji bukietowej. Ładne i zdrowe „patyczki” aż szkoda wyrzucić, spalić lub zmielić w rozdrabniaczu do gałęzi!
Jest to dobra okazja, by powiększyć liczbę krzewów ulubionej odmiany we własnym ogrodzie, a także sprezentować ukorzenioną sadzonkę znajomemu lub sąsiadowi, szczególnie, gdy dana hortensja się spodobała. Wszak prawie nic nas to nie kosztuje – u każdego aktywnie uprawiającego ogród zawsze znajdą się zbędne, plastikowe doniczki oraz trochę ziemi doniczkowej, torfu i piasku. Można również po prostu podzielić się uciętymi gałązkami, zachęcając innych do samodzielnego sadzonkowania.
Zatem, jeśli chcemy rozmnożyć naszą hortensję, trzeba się wrócić jeszcze do momentu przycinania – warto to zrobić we właściwy sposób.
Tnąc gałęzie hortensji i rzucając je obok krzewu lub do jakiegoś pojemnika, można potem niechcący pomylić dół uciętego pędu z jego górą. Aby tego nie zrobić, podczas usuwania zaschniętego kwiatostanu cięcie wykonujemy ukośnie.
Natomiast odcinając dalszą część gałęzi, czynimy to poziomo.
Dzięki temu wiadomo, że skośna końcówka uciętego pędu to jego góra, natomiast dół jest zawsze zakończony prosto. I już nic się nam nie pomyli! Właściwa sadzonka powinna mieć od 3-5 węzłów – przycinając lub dzieląc dłuższe gałęzie warto zachować sposób cięcia ukośnego i prostego.
Oto kilka uciętych i przygotowane gałązek:
Następnie umieszczamy je w nieprzejrzystym pojemniku i zalewamy odstaną wodą do wysokości mniej więcej drugiego węzła. Ważne jest, by do dolnych partii pędów nie dochodziło światło, ponieważ szybciej wtedy wyrastają korzenie. Naczynie z sadzonkami ustawiamy na okiennym parapecie, unikając jednak miejsca, gdzie pada bezpośrednie, południowe słońce (najlepsza ekspozycja jest od strony wschodniej lub zachodniej).
Już po kilku dniach widać, jak przy węzłach zaczynają nabrzmiewać pączki – pojawiają się zielone końcówki.
Co około tygodnia czasu sprawdzamy, co się dzieje z dolną częścią pędów i, w miarę potrzeby, uzupełniamy brakującą wodę. Po pewnym czasie można już zobaczyć, że w dolnych częściach gałązek zaczyna się wreszcie „coś” dziać! Pojawiają się najpierw białe, lekko wystające „kropki”, a potem maleńkie, delikatne korzonki – sadzonki zaczynają się ukorzeniać.
Gdy korzenie mają już kilka milimetrów długości, pora umieścić sadzonki w ziemi. W tym celu trzeba przygotować czyste doniczki wypełnione mieszaniną dobrej ziemi ogrodniczej, piasku i torfu w proporcjach 1:1:1.
Każdą sadzonkę umieszczamy w lekko wilgotnym podłożu, w zrobionym wcześniej otworze, tak, by nie uszkodzić wrażliwych i delikatnych korzeni. Ważna jest głębokość sadzenia - dolny węzeł powinien być przykryty ziemią; można nawet zagłębić roślinę powyżej drugiego węzła.
Zwykle sadzę po trzy sadzonki do jednej, większej doniczki i zostawiam później tę najsilniej rosnącą.
Podłoże powinno być wilgotne; w tym celu sadzonki można podlać z góry, jednak znacznie lepszą metodą jest umieszczenie doniczek w pojemniku z wodą – ziemia z torfem i piaskiem sama ją podciągnie.
Doniczki z sadzonkami najlepiej umieścić w miejscu lekko ocienionym na zewnątrz (za budynkiem, tam, gdzie nie dotrze ewentualny przymrozek), w szklarni lub inspekcie.
Gdy zaczną się ładnie rozwijać liście, będzie wiadomo, że hortensja się przyjęła i jesienią lub wiosną przyszłego roku będzie ją można posadzić na stałe miejsce do ogrodu.
Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej ukorzeniają i przyjmują się sadzonki zrobione z cieńszych gałęzi, zaś dużo gorzej te okazałe, grube i dobrze wyrośnięte.
Rozmnażanie przez odkłady
Choć pozyskiwanie nowych hortensji bukietowych metodą sadzonkowania jest nieskomplikowane i tanie, nie każdy chce lub ma możliwość dbać i opiekować się sadzonkami przez długie tygodnie. Dużo wygodniejszym sposobem jest rozmnożenie hortensji przez zrobienie odkładu, trzeba tylko znaleźć na tyle elastyczną gałąź u dołu krzewu, by dało się ją przygiąć i zagłębić w gruncie. Nie zawsze to się udaje, a wyżej ułożone pędy zwykle pękają pod wpływem naginania (szczególnie u starszych krzewów). Najlepiej rozmnażać przez odkłady wiosną, ale można je też zrobić później (oczywiście poza okresem zimy).
Na jednym z krzewów znalazłam odpowiednią gałąź:
Rozgarnęłam więc warstwę żwiru/podłoża i w zagłębienie wsypałam nieco kompostu. Następnie przygięłam gałąź do ziemi, zabezpieczyłam ją przed uszkodzeniem kawałkiem kory i przymocowałam metalowym hakiem. Na zakończenie obsypałam kompostem i odkład zrobiony!
Aby dodatkowo zabezpieczyć roślinę, można obok wbić palik i przywiązać wystającą gałązkę. Jeśli odkład był zrobiony wczesną wiosną, młodą roślinę można próbować oddzielić już na jesieni, jednak bezpieczniej jest to zrobić dopiero następnej wiosny. Wówczas, zagłębiona w ziemi gałąź przez rok dobrze się ukorzeni.
W trakcie sezonu opiszę jeszcze sadzonkowanie hortensji bukietowej z pędów zielnych, półzdrewniałych; to również dobra i skuteczna metoda rozmnażania tego pięknie kwitnącego krzewu.