Strona główna / ROK W OGRODZIE
 

pazdziernik.jpg

n-10-pazdziernik.jpg


     "Gdy październik ciepło trzyma, zwykle mroźna bywa zima ".


     Symbolem październikowych prac w moim ogrodzie postanowiłam uczynić taczki. Dlaczego?
Bo jest to dla mnie miesiąc bardzo pracowity - właśnie teraz robię wielkie jesienne porządki ogrodowe, podczas których sekatory i taczki towarzyszą mi dosłownie wszędzie. Przycinam przekwitłe kwiatostany oraz zasychające pędy bylin i wywożę resztki na kompostownik. Na mieszane rabaty dowożę ziemię z kompostem i przekompostowanym obornikiem, a w nieliczne wolne miejsca "wciskam" ostatnie cebule. Przy dużej ilości posadzonych roślin cebulowych nie mogę sobie pozwolić na wiosenne porządkowanie rabat - zniszczyłabym  wtedy  ich kruche, wyrastające  pędy. Zatem przycinam, sadzę, wzruszam ziemię i robię kopczyki wokół delikatniejszych roślin  właśnie w październiku. Zaglądam także do rozmieszczonych w ogrodzie budek dla ptaków i usuwam z nich stare gniazda.

obraz01.jpg obraz02.jpg

      Gdy pogoda dopisuje, można jeszcze rozmnażać wieloletnie byliny - takie, które kwitną wiosną i w pierwszej połowie lata. Zatem, jeśli jest taka potrzeba, wykopuję rozrośnięte kępy lub fragmenty kłączy, dzielę je i rozsadzam. Robię tak między innymi z konwaliami, pierwiosnkami, miodunką, liliowcami, ostróżkami, dzielżanami, rudbekią, funkiami, tawułkami, floksami czy też płożącymi rozchodnikami i żagwinami oraz cieniolubnymi paprociami. W nagrzanej po okresie letnim oraz zasilonej ziemi oddzielone fragmenty dobrze się ukorzenią, a na wiosnę, tuż po ustąpieniu mrozów, szybko rozpoczną wegetację.
Dwuletnie byliny zimujące w postaci rozet zabezpieczam po przymrozkach gałęziami iglaków.

      Jeśli wrzesień był ciepły i dopiero w tym miesiącu pojawiły się pierwsze przymrozki, które zwarzyły liście oraz kwiaty dalii, pacioreczników, mieczyków, acidantery, eukomisu, galtonii i begonii bulwiastych, ich części podziemne trzeba wykopać. Nadziemne pędy ścinam na wysokość 10cm.

obraz03.jpg
obraz04.jpg

Po przesuszeniu przez kilka dni w ciepłym i przewiewnym pomieszczeniu karpy, kłącza, cebule i bulwy lekko oczyszczam z resztek ziemi i odkładam do skrzynek obsypując piaskiem lub torfem. Ponieważ nie dysponuję piwnicą, do wiosny przechowuję je w ciemnym, lekko ogrzewanym garażu (temp. około 10-12°C).
Równocześnie sadzę w doniczkach rośliny cebulowe, które przeznaczam do pędzenia w mieszkaniu; doniczki z cebulami dołuję w ogrodzie.

      Gdy jest sucho nawadniam iglaki i rododendrony - dzięki temu zmniejsza się w późniejszych miesiącach ryzyko wystąpienia tzw. suszy fizjologicznej. Rośliny zimozielone nawet zimą wyparowują zawartą w tkankach wodę, a przy mroźnej pogodzie nie są w stanie jej uzupełnić, bo nie mają możliwości pobrania jej z zamarzniętej ziemi. Świecące słońce, które bezpośrednio wpływa na proces fotosyntezy, tylko przyśpiesza utratę wody, w rezultacie czego na liściach mogą się pojawić plamy zasuszonej tkanki. Zatem, jeśli opady w październiku są niewielkie, roślinom zimozielonym trzeba koniecznie dostarczyć wodę, aby mogły uzupełnić jej zapas jeszcze przed nadejściem zimy.
'

obraz05.jpg

'
      Październik jest najwłaściwszym miesiącem do zakładania różanych rabat. Róże w doniczkach można sadzić w ciągu całego sezonu wegetacyjnego, ale te z nagimi korzeniami najlepiej posadzić jesienią. Jest to optymalny termin, bo w ciepłej ziemi jeszcze do grudnia, a przy łagodniejszej zimie nawet do stycznia, mogą rosnąć włośniki, drobne korzenie tak bardzo ważne dla przyjęcia się krzewów i ich prawidłowego rozwoju.
Przygotowuję więc odpowiednie miejsce - zasilam i głęboko przekopuję odchwaszczoną wcześniej ziemię. Przed przystąpieniem do sadzenia korzenie róż należy zanurzyć w wodzie i moczyć przez około 3 do 4 godzin. W tym czasie wykopuję obszerne dołki o średnicy i głębokości około 50-60cm, a na ich dnie formuję niewielkie kopczyki. Każdej z róż lekko przycinam korzenie, po czym umieszczam ją w dołku, starannie rozkładając korzenie na boki, tak aby się nie krzyżowały, nie były zawinięte i przede wszystkim nie były splątane. Obsypuję ziemią zmieszaną z kompostem, aby zrost znalazł się od 3 do 5cm poniżej powierzchni rabaty. Ugniatam podłoże wokół krzewu, podlewam, a następnie z dodatkowej porcji ziemi i kompostu formuję kopczyk na wysokość około 20cm. Ponieważ róże potrzebują dużo substancji odżywczych, zasilam je także przekompostowanym obornikiem; daję go jednak dopiero w następnym sezonie - na wiosnę, tuż po rozgarnięciu kopczyków.
Spod krzewów starszych róż usuwam opadłe liście, będące źródłem chorób grzybowych; najwygodniej jest wywiać je na trawnik ogrodową dmuchawą, skąd już łatwo je zgrabić. Takich liści nie wolno kompostować, trzeba je głęboko zakopać lub spalić.

obraz07.jpg
obraz08.jpg

Pierwsze przymrozki nie są powodem do szybkiej ochrony krzewów i usypywania kopczyków wokół ich podstaw, ponieważ róże powinny się zahartować. Za radą ogrodnika zajmującego się uprawą i szczepieniem róż, różane krzewy obsypuję ziemią dopiero po kilku nocach z mocniejszymi spadkami temperatury - do około -5°C; czasem pracę tę wykonuję pod koniec października, a przy łagodniejszej aurze nawet w listopadzie. Wokół nasady każdego krzewu formuję wówczas kopczyk, o wysokości około 20cm, z ziemi, kompostu i  dobrze przerobionego obornika.

Więcej informacji o sadzeniu i pielęgnacji róż:

rm-7m.jpg Rabaty różane

rm-7m.jpgZimowa ochrona róż

      W tym miesiącu zwykle sadzi się drzewa i krzewy owocowe oraz ozdobne, zarówno te  z odkrytą bryłą korzeniową, jak i w pojemnikach. W przypadku drzewek i form szczepionych na pniu, po wykopaniu odpowiednio dużego dołu (korzenie powinny się w nim swobodnie mieścić), pośrodku należy wbić palik i dopiero wtedy umieścić roślinę. Po zasypaniu korzeni wzbogaconą ziemią należy podlać, następnie usypać u podstawy około 20-centymetrowy kopczyk (okrywający miejsce szczepienia)  i przywiązać drzewko do palika. Drzewka i krzewy wysadzane z doniczek należy zagłębić w podłożu nieco bardziej niż rosły w pojemnikach - na około 3-5cm, ponieważ mogą być podniesione i wypchnięte przez zamarzającą ziemię. W obu przypadkach po posadzeniu można skrócić gałęzie, ja jednak robię to zwykle na wiosnę.
Jeśli młode drzewka sadzone są na polach lub w pobliżu lasu, trzeba zabezpieczyć ich pnie owijając je słomą, papierem falistym lub specjalnymi otoczkami z przewiewnej, plastikowej siatki. Tego typu ochrona nie pozwoli zającom i dzikim królikom na obgryzanie kory.
Pod koronami starszych drzew owocowych rozkładam warstwę kompostu lub obornika; dzięki jesiennemu zasileniu będą zdrowiej rosły i obficiej owocowały w przyszłym sezonie.
'

obraz09.jpg

'
Zajmuję się też roślinami pnącymi, przywiązując ich pędy do podpór, by w czasie wietrznej i deszczowej jesiennej pogody nie uległy uszkodzeniom.

       Zabezpieczam systemy korzeniowe płytko korzeniących się krzewów i drzewek, np. magnolii, różaneczników, pierisów i azalii. Nad delikatnymi i wrażliwymi korzeniami rozsypuję kilkucentymetrową warstwę zmieszanego kompostu i kwaśnego torfu (lub ziemi do roślin kwasolubnych) oraz dodatkowo okrywam ściółką ze zmielonej kory sosnowej.

      W październiku zazwyczaj po raz ostatni koszę trawniki; jest to równocześnie dość wygodna metoda, lżejszego niż grabienie, zbierania opadłych liści. Zwykle skoszona trawa trafia na kompostownik, jednak na jesieni pokos wraz z liśćmi używam do ściółkowania przyciętych malin. Dzięki temu w przypadku ostrej zimy korzenie malin są dobrze zabezpieczone przed silniejszymi mrozami. Rozkładające się liście i trawa stanowią równocześnie wartościowy nawóz w następnym sezonie wegetacyjnym.
W tym miesiącu drzewa intensywnie tracą ulistnienie. Ponieważ opadające liście nie powinny zalegać na trawniku ani na rabatach bylinowych, więc, w zależności od ich ilości, grabię je raz lub dwa razy w tygodniu i sporą ich ilość zanoszę na położone w zacisznych miejscach rabaty rododendronowe (tam, gdzie zebranych liści nie wywieje ponownie wiatr).
'

obraz06.jpg

'
Taka ściółka z liści rozsypywanych pod krzewami jest jak najbardziej wskazana, bo w naturalnych warunkach azalie i różaneczniki korzystają z substancji odżywczych powstałych właśnie z rozkładających się liści, spadających z położonych nad nimi koron drzew.
W większych ogrodach sprzątanie liści znacznie ułatwia użycie specjalnej dmuchawy, posiadającej również funkcję ogrodowego odkurzania. Nadmiar liści trafia do kompostownika, za wyjątkiem liści z kasztanowca i orzecha włoskiego - te zostają spalone.

      Aby użyźnić i poprawić strukturę gleby w warzywniku, przekopuję grządki z roślinami wysianymi na zielony nawóz. Tę pracę wykonuję zazwyczaj po pierwszych przymrozkach lub gdy rośliny osiągną wysokość około 20-25cm.

obraz11.jpg
obraz12.jpg

Można także zasilić kompostem i przekopać te grządki, które po zebraniu plonów nie zostały obsiane roślinami na zielony nawóz. Ponieważ mam dwa kompostowniki i nie muszę opróżniać jednego z nich już na jesieni, kompost i granulowany obornik przeważnie rozrzucam na grządkach wiosną.
Przycinam tuż nad ziemią łodygi długo owocujących malin, zgrabiam stare liście i usuwam ewentualne chwasty; maliny tylko wtedy dobrze owocują, gdy zagony nie są zarośnięte trawą i innymi niepożądanymi roślinami. Następnie rozrzucam nieco granulowanego obornika lub kompostu i zabezpieczam maliny rozkładając na nich ostatni pokos trawy. W tym przypadku zasilam jesienią, ponieważ skoszona trawa, stopniowo rozkładając się, pozostaje na malinach niemal do następnej jesieni. Ścięte pędy mielę używając rozdrabniacza do gałęzi i wrzucam do kompostownika.

obraz13.jpg
obraz14.jpg
obraz15.jpg

Sprawdzam mocowanie i przywiązuję do kratek pędy jeżyny bezkolcowej, a u jej podstawy rozkładam warstwę przekompostowanego obornika.

obraz10.jpg

      Rośliny tarasowe: przed zapowiadanymi przymrozkami wnoszę do domu donice z kumkwatem, bugenwillą, laurem szlachetnym, fuksjami, wraz ze skrzynką ze skrętnikami oraz przenoszę, do chronionego przed mrozem miejsca, agapanty i cantedeskie z zasychającymi już liśćmi.

        Przy cieplejszej pogodzie trzeba zająć się oczkiem wodnym - należy usunąć z dna nadmiar mułu oraz przejrzeć rośliny. Ponieważ w moim oczku woda jest przejrzysta i zimuje w nim dużo zwierząt, tego typu prace wykonuję raz na kilka lat (4-5). Wówczas ostrożnie czyszczę dno i usuwam te z lilii wodnych, które się nadmiernie rozrosły; aby nie stracić żadnej odmiany, mam już zwykle, przygotowane jeszcze latem, pojemniki z odsadzonymi fragmentami ich kłączy.

     Meble ogrodowe z drewna - zanim zostaną schowane powinny być zaimpregnowane specjalnym preparatem ochronnym. Deszcz oraz słońce wpływają bowiem niekorzystnie na ich wygląd, wywołując pęknięcia i rozwarstwienie włókien. Proces ten zachodzi również zimą, pod wpływem mrozu, jeśli meble nie zostaną odpowiednio zabezpieczone. Toteż zanim trafią do nieogrzewanego schowka impregnuję je specjalnym preparatem do konserwacji mebli z drewna.

      Co roku w październiku zbieram owoce pigwowca i przyrządzam z nich aromatyczny, pełen witaminy C, syrop, który jest wspaniałym dodatkiem do herbaty. Można go pasteryzować i używać zimą, jednak u mnie świeży syrop "znika" jeszcze na jesieni. Jest pyszny i bardzo zdrowy!

Przepis na syrop:

Zebrane owoce myjemy, przecinamy na pół i z gniazd nasiennych usuwamy liczne pestki. Połówki, bez obierania, tniemy ostrym nożem na grubsze plasterki i zasypujemy cukrem. Przez kilka kolejnych dni należy potrząsać zawartością słoja, aby syrop szybciej się wytworzył. Można też kilkakrotnie ucisnąć zawartość słoja drewnianą pałką. Po około dwóch tygodniach syrop można przelać do wyparzonych butelek i zapasteryzować lub, tak jak ja, włożyć słoik do lodówki i zużywać na bieżąco. Smacznego!

 

obraz16.jpg obraz17.jpg

Tuż przed mrozami ścinam i robię bukiety z ostatnich już w tym sezonie róż.

obraz18.jpg

01.jpg

'